Coraz mniej miast ma swoje Izby Wytrzeźwień. Przybytków, w których dochodzą do siebie lokalni smakosze taniego wina, nie opłaca się prowadzić. Amator picia pod chmurką z Tczewa może obudzić się w oddalonym aż o 50 km Elblągu.

Miasto podpisało umowę na odwożenie pijanych delikwentów do tamtejszej Izby Socjalnej. Tczew dopłaca do nich około 70 tys. rocznie. Sami zainteresowani skarżą się, że koszt pobytu w Izbie Wytrzeźwień, w takiej sytuacji, bardzo wzrósł.