2,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miała 40-letnia dróżniczka na przejeździe kolejowym w Zabrzu. Wczoraj nie opuściła szlabanów i tylko dzięki ostrożności jednego z kierowców nie doszło do tragedii.

Kierowca opla corsy powiadomił o tym policyjny patrol. Z jego relacji wynikało, że gdyby w porę nie zauważył pociągu, doszłoby do nieszczęścia - powiedział podkom. Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji.

Pijana kobieta próbowała przekonywać policjantów, że nie stworzyła żadnego zagrożenia, ponieważ - według niej - maszyniści zawsze sprawdzają, czy zapory są opuszczone i sygnalizują kierowcom zbliżanie się pociągu. Tą trasą jeżdżą przede wszystkim pociągi towarowe.

Dróżniczka zostanie zwolniona z pracy, stanie też przed sądem, Za narażenie kierowców na niebezpieczeństwo katastrofy grozi do 8 lat więzienia, a za pełnienie po pijanemu czynności związanych z bezpieczeństwem ruchu pojazdów do 3 lat. O kwalifikacji czynu zdecyduje prokuratura.