Trzej wyżsi oficerowie z jednostki wojskowej w Stawach koło Dęblina staną przed sądem. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Lublinie oskarża ich o zaniedbania, które doprowadziły do śmierci dwóch mężczyzn. Dramat rozegrał w zakładzie rozbrajania amunicji. Eksplodował pocisk artyleryjski, zabijając na miejscu dwóch pracowników cywilnych i raniąc jednego z oskarżonych wczoraj oficerów.

Tragedia z maja ubiegłego roku była splotem nieszczęśliwych wydarzeń – gdyby rozbrajany pocisk nie miał resztek trotylu na gwincie i gdyby prace były prowadzone w specjalnym bunkrze, a nie na zewnątrz, to tragedii można było uniknąć. Właśnie nieprzestrzeganie przepisów bezpieczeństwa zarzuca prokurator oficerom.

Poza tym, nieumyślne spowodowanie śmierci i fałszowanie dokumentów. Jeden z oficerów – już po tragedii – podrobił podpisy zmarłych w książce instruktażowej, co miało świadczyć, że ofiary przeszły szkolenie. Jeszcze w tym tygodniu akta sprawy trafią do sądu. Oskarżonym grozi do 5 lat więzienia.

Foto: Archiwum RMF

03:30