W Pizie powołano urząd, pomagający ofiarom wróżek - oszustek i samozwańczych uzdrowicieli. Powstał on z inicjatywy jednego ze stowarzyszeń konsumentów. A będzie miał dużo pracy; z porad wróżek i uzdrawiaczy korzysta 17 proc. Włochów.

Pomoc psychologiczna, ale przede wszystkim finansowa - takie zadanie stawia sobie utworzony w Pizie urząd. Jego pracownicy będą domagać się w imieniu swoich klientów zwrotu pieniędzy od samozwańczych przepowiadaczy przyszłości oraz uzdrowicieli, a także finansowej rekompensaty za poniesione straty moralne, a nawet zaburzenia psychiczne.

Wróżki, tak zwani doradcy duchowi, szarlatani i astrolodzy są plagą włoskich stacji telewizyjnych, które zarabiają ogromne pieniądze na naiwności widzów, dzwoniących do nich pod specjalne numery telefonu.

Najgłośniejszy w ostatnich miesiącach przypadek wyłudzenia ogromnych sum od naiwnych widzów to sprawa "królowej telewizyjnych wróżek" Vanny Marchi, której ofiarą padło co najmniej ćwierć miliona osób, przede wszystkim włoskich gospodyń domowych. W ciągu pięciu lat Marchi wyłudziła od swoich fanów około 30 milionów euro.

W swoich programach twierdziła, że potrafi przewidzieć zwycięskie numery na loterii, a następnie sprzedawała je widzom. Telefonicznie odpędzała także pecha i zdejmowała klątwy. Obecnie odpowiada wraz z córką przed sądem za oszustwa.

Według opublikowanego niedawno sondażu, aż 17 procent Włochów korzysta z porad wróżek i uzdrawiaczy, którzy w Italii stanowią potężną armię - jest ich ponad 21 tysięcy. Powołany w Pizie urząd, na razie pierwszy w kraju, będzie miał więc bardzo dużo pracy...