W Londynie - pod płaszczykiem ułatwienia życia mieszkańcom - wprowadzono specjalne magnetyczne karty na komunikację miejską. Pomysł wzbudził wiele kontrowersji. Powód? Pasażera podróżującego metrem będzie się śledzić czujne oko komputerów.

Nowy system dotyczy tylko biletów miesięcznych i rocznych. W ich pamięci zapisany jest specjalny kod oraz personalia pasażera – łącznie z nazwiskiem i adresem. Za każdym razem, gdy bilet jest w użyciu, miejsce i czas przejścia przez barierkę jest rejestrowane przez komputer, a następnie przesyłane do centralnej bazy danych.

Teoretycznie policja oraz ktokolwiek, kto ma dostęp do systemu, będzie mógł śledzić zwykłego pasażera. Część Brytyjczyków uważa, że dla osób, które dobrowolnie przystaną do projektu z pewnością nie będzie to przeszkadzać. Jednak pozostali będą się czuć po prostu inwigilowani.

Nie jestem kryminalistą, więc nie mam się czego obawiać. Ale jeśli normalne bilety zostaną wycofane z użycia, a my wszyscy zmuszeni do posiadania magnetycznych szpiegów, wówczas zacznę się denerwować - mówił jeden z londyńczyków.

Magnetyczne karty pojawią się w sprzedaży na początku przyszłego roku. Jak zapewniają władze komunikacji miejskiej londyńczycy nadal będą mogli używać tradycyjnych biletów, z tym jednak, że będą one zdecydowanie droższe.

Obrońcy swobód cywilnych na Wyspach biją na alarm. Ich zdaniem nowy system jest kolejnym dowodem, że Wielka Brytania zmienia się powoli w Wielkiego Brata.

17:10