Polska i Turcja to dwa kraje niedostatecznie walczące z dyskryminacją kobiet - uznała Komisja Europejska. Polki znacznie mniej zarabiają i mają znacznie mniejszy wpływ na sprawy kraju niż przeciętna obywatelka Unii.

Słowa unijnych ekspertów potwierdzają przedstawicielki kobiecych organizacji. Anna Dąbrowska-Schulz, szefowa Pro-Feminy podkreśla, że nawet w książkach dla dzieci dyskryminuje się kobiety:

Anna Dąbrowska-Schulz pyta retorycznie: "Przepraszam bardzo gdzie jest ten gen w nas, który by mówił Ty powinnaś prać skarpetki? Warto wiedzieć, że państwa kandydujące do Unii Europejskiej zobowiązały się wyrównać szanse kobiet jeśli chodzi o dostęp do pracy, zabezpieczenia socjalne czy urlopy macierzyńskie. Jak na razie Polska z dużym oporem wciela w życie te cywilizacyjne standardy. Nad "szansami na wyrównanie szans" dyskutowały wczoraj w Warszawie działaczki kobiecych ruchów i parlamentarzystki. W polskim rządzie uczestniczy pięć razy mniej kobiet niż w przeciętnym kraju Unii i by to zmienić nie robimy nic lub prawie nic podobnie jak Turcja. "Świadomość polityków parlamentu polskiego i tureckiego jest na takim samym poziomie" - mówią uczestniczki spotkania. Feministkom nie udało się jak dotąd zwalczyć dyskryminacji a parlamentarzystkom przeforsować ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn. "Polka w odróżnieniu od tych, którzy sprawują władzę ma ochotę, ma potrzebę i doskonale sobie radzi w procesie podejmowania decyzji". Ambitne Polki chcą stać się równe mężczyznom nawet w armii. Na razie jedynym orężem kobiet na froncie walki o równouprawnienie jest wdzięk i intelekt, bo instrumentów prawnych nie ma.

foto RMF FM

07:20