Na chodniku w centrum Ustki stanął mur. Kazał go wybudować właściciel jednej z posesji. Jak się okazuje zrobił to zgodnie z prawem, bo w dokumentacji miasta panuje bałagan. Mur ma być jego kartą przetargową - właściciel żąda od miasta zapłaty za dokumentacyjny chaos.

Betonowa ściana utrudnia życie turystom, a negocjacje między władzami a właścicielem posesji trwają. Miasto zaproponowało właścicielowi działkę, która jest według niego nieatrakcyjna, dlatego wciąż oczekuje on na nowe propozycje burmistrza. Właściciel kupił nieruchomość trzy lata temu, geodeci dokładnie wyznaczyli granice jego posesji. Jak na razie zagrodził on murem jedynie boki swojej części chodnika, zostawiając wolny do muru fragment. Przechodnie przyznają, że zbudowany murek utrudnia poruszanie się na chodniku. Dodajmy, że to nie jedyny efekt bałaganu w miejskich papierach. Na posesji jednego z biznesmenów stoi nawet przystanek. Władze Ustki przyznają się do błędu, twierdzą jednak, że został on popełniony kilkadziesiąt lat temu.

07:30