Pierwszy z zamachowców, sądzonych za udział w atakach bombowych na amerykańskie ambasady w Afryce w 1998 roku, uniknął kary śmierci. Sąd w Nowym Jorku skazał go na dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia.

W uzasadnieniu ława przysięgłych pisze, że dostrzegła w sprawie oskarżonego Saudyjczyka pewne okoliczności łagodzące. Ponadto 10 z 12 sędziów uznało, że egzekucja przysporzyłaby mu, wśród muzułmańskich terrorystów, sławę męczennika. 9 sędziów stwierdziło również, że jego śmierć i tak nie wymaże cierpienia ofiar. Tym samym 24-letni Saudyjczyk został skazany na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego. Terrorysta przyznał się do zamachu w Nairobi, gdzie zginęło 213 osób – pomógł kierowcy ciężarówki pełnej materiałów wybuchowych dojechać do ambasady i obrzucił strażników petardami, co umożliwiło ucieczkę. Sąd na Manhattanie, gdzie wydano wyrok, nie skazał nikogo na śmierć od 47 lat. Wyrok nie jest dla nikogo zaskoczeniem, takiego właśnie się spodziewano. Kara śmierci grozi jeszcze jednemu z trzech pozostałych mężczyzn, uznanych winnymi ataku na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii.

00:25