"To największa katastrofa, jaką w życiu widziałem. Tp przerażające",
mówił drżącym głosem premier Turcji Bulent Ecevit o skutkach potężnego
trzęsienia ziemi, jakie nad ranem nawiedziło Turcję. Według tureckiej
telewizji zginęło prawie tysiąc osób, a kilka tysięcy zostało rannych.
Najbardziej ucierpiały Stambuł, Izmit i niewielkie miasteczko Golcuk,
gdzie w koszarach wojskowych zginęło stu sześćdziesięciu marynarzy.
W Turcji cały czas trwa akcja ratunkowa. Jest o tyle utrudniona, że
brakuje sprzętu i doświadczonych ekip z psami, by wydobywać ludzi spod
gruzów. Według Andrei'a Neascu z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża
sytuacja w Stambule jest bardzo ciężka.
CZERWONY 0:21
"Wzdłuż głównej drogi i trasy kolejowej łączących centrum miasta z
lotniskiem, każda najmniejsza nawet przestrzeń zajęta jest przez
mieszkańców Stambułu. Starają się zbudować jakieś schronienia, używając
koców i skrawków materiału. Starają się wydobyć spod gruzów swych
mieszkań wszystko co się da.
W Izmicie strażacy walczą z pożarem rafinerii. Według lokalnych władz
budynki rafinerii nadal płoną, mimo, że przez moment wydawało się, że
strażakom udało się ugasić pożar.
Wiele państw świata zaoferowało już pomoc dla Turcji. Są wśród nich
między innymi Niemcy, Stany Zjednoczone, Izrael, Francja, i Grecja.