Trzęsienie ziemi, jakie nad ranem nawiedziło Turcję pochłonęło życie
ponad 300 osób. Liczba ofiar rośnie jednak z godziny na godzinę.
Raporty z miast na zachodzie kraju mówią o już 325 zabitych.
Liczba rannych przekroczyła już 2,5 tysiąca. Ponad 6,5,
bądź jak twierdzą Amerykanie niemal 8 stopniowe wstrząsy,
najdotkliwiej odczuła przemysłowa turecka prowincja Kocaeli nad Morzem
Marmara. Silne drgania zaskoczyły Turków w środku nocy i trwały przez
45 sekund. Wstrząsy miały swoje epicentrum 90 kilometrów na
zachód od Stambułu, w pobliżu miasta Izmit. Tam w wyniku drgań zawaliło
się kilkadziesiąt budynków, a lokalna rafineria stanęła w płomieniach.
Natychmiast rozpoczętą akcję ratunkową utrundniały wstrząsy wtórne,
niektóre o sile 4 stopni w skali Richtera. Kataklizm pozrywał
linie energetyczne oraz komunikacyjne.
Ekipy ratunkowe, które nieprzerwanie prowadzą poszukiwania zaginionych,
ostrzegają, że ilość ofiar prawdopodobnie jeszcze wzrośnie. Nie wiadomo
bowiem dokładnie ile osób znalazło się pod gruzami zawalonych budynków.
W trzęsieniu ziemi poważnie ucierpiała baza tureckiej marynarki
wojennej w Golcuk nad morzem Marmara. Zginęło tam conajmniej 20
marynarzy. 200 zostało uwięzionych w ruinach wojskowych budynków.
W Ankarze działa sztab kryzysowy, który koordynuje operację ratunkową
i pomoc dla ofiar trzęsienia.
Tureckie trzęsienie ziemi było tak silne, że drgania o sile prawie
5,5 stopnia w skali Richtera były odczuwalne w sąsiedniej
Bułgarii. Według władz w Sofii wstrząsy nie spowodowały jednak żandych
poważnych zniszczeń.