Miała być wygodna, szybka i bezpieczna, a ostro zahamowała jeszcze zanim na dobre ruszyła. Mowa o stołecznej Szybkiej Kolei Miejskiej, która będzie miała mniej składów i krótszą trasę, niż pierwotnie planowano.

Kolej jest wspólnym przedsięwzięciem stołecznego metra i Tramwajów Warszawskich. Od grudnia miała wozić pasażerów po torach kolejowych, ale za bilety komunikacji miejskiej. Niestety zapewnienia prezydenta Kaczyńskiego i warszawskich urzędników okazały się obietnicami mocno na wyrost.

Ratusz obwinia o opóźnienie PKP, które o rok przesunęło termin remontu torów. A bez przeprowadzenia prac kolejki SKM nie będą mogły kursować. Okazuje się także, że z sześciu przewidzianych składów na tory wyjadą tylko dwa, a trasa będzie znacznie skrócona.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Kolei Mazowieckich. Na tory wyjeżdża ponad 100 nowych pociągów, a także szynobusy, które będą kursować na zamykanych przez PKP liniach. Są już nawet kursy nad morze.

- Wrażenia jak najbardziej dobre, wygodnie się jedzie - mówią podróżujący Kolejami Mazowieckimi pasażerowie. Wciąż niektórzy narzekają na spóźnienia, ale to jest w dużej mierze uzależnione od stanu torowisk. W nowym rozkładzie pojawiły się odjazdy w taktach minutowych – jeżeli pociąg odjeżdża np. 12.07, to oznacza, że następny pojedzie 12.17, kolejny 12.27 itd.

Kolejowym problemom stolicy przyjrzał się z bliska Paweł Świąder. Posłuchaj: