16-letni Jakub przyznał się do zasztyletowania 14-latka z Gliwic. Przed sądem będzie odpowiadał jak dorosły. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa, za co grozi mu do 25 lat więzienia. Pozostali trzej napastnicy staną przed Sądem Rodzinnym.

Prokuratura ustaliła, że ci którzy w piątek zaatakowali Adama, nie zamierzali go zabić, a tylko pobić. Miała to być zemsta za to, że uderzył w twarz ich koleżankę. Jakub O. przyznał się, że zadał Adamowi cios nożem i wyraził skruchę. Jednak prokuratura uznała, że waga sprawy oraz wiek chłopca, uzasadnia taką kwalifikację czynu. Chłopak został zatrzymany w niedzielę jako ostatni z czwórki podejrzanych na dworcu kolejowym w Legnicy. Nieoficjalnie wiadomo, że usiłował popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły. Prokuratura sporządziła wniosek do sądu rodzinnego o umieszczenie go w schronisku dla nieletnich. Obrońca Jakuba O. Janusz Budzianowski zapowiada, że będzie polemizował w sądzie z decyzją prokuratury o takiej kwalifikacji czynu. Jego zdaniem, chłopiec powinien odpowiadać za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Trzem innym szesnastolatkom, którzy brali udział w zajściu, ale nie bili się z Adamem, nie postawiono żadnych zarzutów. Ich sprawy trafią jednak do sądu rodzinnego. Najpoważniejszą sankcją, jaką może zastosować sąd rodzinny, jest umieszczenie w zakładzie poprawczym.

W około ośmioosobowej grupie, która przyszła do Adama, była też 10-letnia dziewczynka. Według relacji niektórych świadków - to ona miała być inspiratorką napaści. Prokuratura zabezpieczyła też składany nóż - tzw. motylek - którym zakłuto Adama. Jak wykazała sekcja zwłok - przyczyną zgonu 14-latka była rana z lewej strony klatki piersiowej.

Foto RMF

06:05