W wodach jeziora Żbik utonął wczoraj doświadczony płetwonurek. Okoliczności tego zdarzenia są szokujące. 32-letni mężczyzna wyruszył nad jezioro ze swoją rodziną. Kiedy po godzinie nurkowania nie dawał znaków życia, żona zawiadomiła policję i straż. Niestety było już za późno. Mężczyzna utonął kilkanaście metrów od brzegu.

To był tragiczny wypadek. Tak o całej sytuacji mówili przybyli na miejsce policjanci. Jednak po głębszej analizie okazało się, że płetwonurek popełnił dwa podstawowe błędy podczas nurkowania pod lodem. Po pierwsze robił to sam, a po drugie bez żadnej asekuracji. A w takich sytuacjach wystarczy zwykła linka. Niestety mimo akcji ratowniczej mężczyzna utonął. "W butli było 100 atmosfer i najprawdopodobniej taka ilość powietrza nie starczyłaby na wypłynięcie" -powiedziała Małgorzata Schmit-Jeżewska, rzecznik olsztyńskich strażaków. Jak dodała w tej chwili sprawą zajął się już prokurator. Śledztwo wykaże czy to zdarzenie to wypadek czy tragiczny zbieg okoliczności.

Mężczyzna wraz z rodziną przyjechał nad jezioro by ponurkować. Niestety godzinę po wejściu do wody nie wypłynął. Żona zawiadomiła policję i straż pożarną. Przez kilka godzin płetwonurkowie przeszukiwali jezioro. Mężczyznę znaleziono dziesięć metrów od brzegu. Być może tragedii można było uniknąć, gdyby nurek przestrzegał zasad bezpieczeństwa. Z kolei również wczoraj na jeziorze Śniardwy na Mazurach kilkunastu wędkarzy przez dwie godziny dryfowało na krze. Z pomocą rybakom ruszyli pracownicy Mazurskiej Stacji Ratownictwa. Zauważyli oni że kawał lodu, na którym mężczyźni łowili ryby odrywa się i niesie wędkarzy po akwenie. Wszystkich udało się uratować.

08:30