Większa dostępność do specjalizacji, brak dysproporcji w zarobkach lekarzy czy mniej biurokracji. Gdy w Warszawie debatowano nad przyszłością służby zdrowia, zapytaliśmy przyszłych medyków o postulaty dotyczące pracy, którą chcą wykonywać.

W Gdańsku odbyła się oficjalna, uroczysta inauguracja roku akademickiego dwunastu krajowych uczelni medycznych. Na tej w Gdańsku w tym roku uczyć będzie się ponad 6 tysięcy studentów. Ponad tysiąc na pierwszym roku. I już pierwszoroczniacy mają swoje postulaty. Od tego roku obowiązują ich krótsze studia. A woleliby dłuższe, jak ich starsi koledzy: Zmniejszenie tych zajęć na klinikach było wielkim błędem. Mogli usunąć takie przedmioty humanizujące. Typu historia medycyny, które nie mają tak wielkiego znaczenia. A zwiększyć właśnie godziny zajęć, które naprawdę nam się przydadzą potem w praktyce zawodowej - mówi jedna ze studentek. Druga wtóruje: Mi się wydaje, że w ogóle nie powinni skracać medycyny. 6 lat to jest akurat. I tak jest dużo roboty. A  tak mamy jeszcze więcej. Ci, którzy zaczynają naukę na ratownictwie medycznym, także mają powody do narzekań. Powinno być więcej praktycznych zajęć. Z tego, co wiem na studium ratownictwa medycznego jest o wiele więcej praktyk. I ludzie, którzy są po studium będą mieli większe doświadczenie zebrane, niż my po licencjacie - mówi jeden ze studentów.  

Starsi studenci zwracają uwagę na dysproporcje w zarobkach lekarzy, które powinny być zmniejszone. Na przykład te między tymi lekarzami zabiegowymi i na kontraktach, a tymi na etatach. Bo jedni zarabiają naprawdę dużo, inni po prostu niewiele. To w zależności od tego, ile oni przepracują, gdzie czasem mają po 72 godziny bez przerwy. Tak biorą sobie te dyżury. Wtedy zarabiają więcej. Pytanie tylko, czy warto się tak zaharowywać, żeby zarabiać tyle, ile lekarz pracujący za granicą? - zastanawia się jedna ze studentek.

Zagranica to motyw często pojawiający się w rozmowach ze studentami kierunków medycznych. Niektórzy wprost przyznają, że z wiedzy pozyskanej w Polsce, chcą korzystać przede wszystkim za granicą. Między innymi dlatego, że w Polsce mogą nie zrobić wymarzonej specjalizacji. Jeśli będzie mi tak jak teraz utrudniane jest lekarzom zdobycie specjalizacji, która jest potrzeba, a mimo to jest ich nie dość, to uciekam - mówi bez wahania student czwartego roku. Dodaje, że sprawa jest szersza, bo cały system jest po prostu zły. Ma za to propozycje konkretnych rozwiązań: Po pierwsze więcej pieniędzy w służbie zdrowia, po drugie racjonalniej wydawanych. Albo system całkowicie składkowy i dobrowolne ubezpieczenie, albo z budżetu państwa. Rozbicie NFZ, zwiększenie nakładów z budżetu państwa. I zastanowienie się nad rozsądnym modelem zarządzania tym.

Z wypowiedzi studentów wynika jasno, że dobrze pamiętają zamieszanie z refundacją leków z początku tego roku. Studentka farmacji uważa, że potrzebna jest kampania społeczna, informująca o tym kim jest farmaceuta. Dlaczego farmaceutów uważa się za sklepikarzy? Dlaczego nas się tak strasznie szufladkuje? Na zachodzie ten zawód jest bardziej poważany. Mi się to nie podoba na przykład. Jej koleżanka z kierunku lekarskiego, też pije do refundacyjnego zamieszania. Powinni z nas trochę znieść tej biurokracji. Bo dodali tej papierkowej roboty. I zamiast skupić się na pacjencie konkretnie i na chorobie i pomóc, będziemy się skupiać na biurokracji i na papierach - mówi studentka drugiego roku.