Grupa ekologów z Greenpeace'u, udając rządową delegację, prawie wdarła sie do budynku, gdzie obradują unijni przywódcy. Aktywiści rozpostarli transparent "Unio, ocal Kopenhagę".

Sprawy klimatu budzą emocje, bo chodzi o spore pieniądze, które w dobie kryzysu coraz trudniej wykładać na stół. Głosem sumienia unijnych przywódców chcieli być ekolodzy z Greenpeace’u, którzy udając rządową delegację, ubrani w eleganckie garnitury, białe koszule i krawaty, wdarli się na podjazd dla unijnych przywódców i rozpostarli transparenty z napisem „Unio, ocal Kopenhagę”. Spowodowało to spore zamieszanie; zdenerwowana i zaskoczona ochrona wzywała posiłki.

Czy głos ekologów będzie słyszalny? Na zewnątrz tak, ale nie na sali obrad. Nie sądzę, aby przywódcy zdecydowali o podniesieniu poziomu redukcji własnych emisji CO2 z uzgodnionych już 20 proc. do 30 do roku 2020.

Buzek w zasadzie przesądził wynik szczytu, bo raczej małe są szanse, aby na szczycie w Kopenhadze inne uprzemysłowione kraje zobowiązały się do porównywalnego wysiłku. A to jest warunek UE dla dalszych ambitnych redukcji. Polska reprezentuje dokładnie takie stanowisko i nie zgodzi się, by UE decydowała się na dalsze, jednostronne ograniczenia emisji bez porównywalnego wysiłku USA czy Chin.