Kiedy skończy się kryzys? Czy szef da nam podwyżkę? Kiedy się zakochamy? Kto wygra wybory? Dla ciekawych przyszłości mamy dobrą informację. Trwa andrzejkowy weekend w Faktach RMF FM. Na początek kluczowe pytanie. Skąd wzięła się tradycja wróżenia 30 listopada?

Andrzejki to jedna z tych tajemnic, które rozpalają umysły badaczy przeszłości. Według niektórych to pamiątka po starożytnych Grekach. Grecki Andress wskazuje na „androsa” czyli męża, mężczyznę. Co prawda nie wiele to wyjaśnia (czy mężczyźni wróżą bardziej niż kobiety?), ale przecież lepsza taka teoria niż żadna. Inna mówi o kulcie starogreckiego boga Freyera. Czy to znaczy, że wróżący sobie są frajerami?

Wbrew pozorom nasza racjonalna cywilizacja potrzebuje wiary we wróżby. Właśnie dlatego, że jest „racjonalna”. W czasach profesjonalizmu musi ulokować gdzieś nasze emocje. Nawet jeśli nie wysiewamy w garnach konopi czy nie modlimy się do świętego Andrzeja to intuicyjnie przewidujemy przyszłość. Sam odczuwam kiedy nadchodzi jakaś nie miła sytuacja. Gdy pojawia się to dziwne uczucie próbuje je zdusić, ale wiem, że nie ma od niego ucieczki. Dr House zbadałby mi pewnie lewą półkulę mózgu, a psycholog stwierdził, że to samospełniające się proroctwo. Lejemy więc wosk na ziemię śmiejąc się z ludowych bujd. Ale przyglądamy się cieniom na ścianie. Jak to pisał Mickiewicz? „Czucie i wiara silniej mówi do mnie / Niż mędrca szkiełko i oko”.