Zdaniem byłego szefa UOP, Eureko kupiło 30 procent akcji PZU z kredytu, a nie ze środków własnych, jak nakazuje prawo. Jeśli te informacje się potwierdzą, będzie można podważyć całą prywatyzację PZU.

Plotki o tym, że Eureko kupiło PZU właśnie w ten sposób krążyły od dawna. Teraz potwierdził je były szef UOP Zbigniew Siemiątkowski: Istnieją dowody na to, że Eureko nawet pierwszej transzy nie kupiło z własnych środków, tylko ze środków pożyczonych.

Podobno dokumenty i analizy podważające wiarygodność Eureko były w UOP-ie. Nie wiadomo czy są tam nadal. Sprawa nie jest też obca prezydentowi Kwaśniewskiemu: Takie informacje były, że z kredytu, natomiast Eureko arbitrażowi przekazało twarde dowody, że nie z kredytu.

Proces toczy się przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie. Sprawę wniosło Eureko, które twierdzi, że Polska nie wywiązuje się z polsko-holenderskiej umowy o wzajemnej ochronie inwestycji.

Jeśli jednak prawdę mówi Siemiątkowski i są na to dowody, to dlaczego ta wiedza nie została wykorzystana przez rząd? Dlaczego premier Belka dąży do ugody? Przecież przed Sądem Arbitrażowym informacje te mogłyby być Polsce bardzo pomocne. Być może wyjaśni to powstająca właśnie komisja śledcza.

Wczoraj były minister skarbu Andrzej Chronowski powiedział, że Eureko chciało kupić drugą transzę akcji PZU - z pieniędzy PZU właśnie.