W Skierniewicach ruszył proces ws. zabójstwa 21-letniej Anny Dybowskiej. W lipcu ubiegłego roku 23-letni Artur F. i o rok starszy Dariusz M. okradli ją, pobili i wyrzucili z pędzącego pociągu.

Mężczyznom zarzucono zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie. Badający ich biegli psychiatrzy stwierdzili, że byli oni w pełni poczytalni w chwili popełniania zbrodni.

Na sali sądowej oskarżeni beznamiętnie i bez emocji opowiadali o tym, co się stało: Złapałem ją lewą ręką za tył głowy, a prawą za twarz, żeby nie krzyczała. Powiedziałem, żeby była cicho, to nic się jej nie stanie.

Mężczyźni – jak dowodzi prokurator - chcieli w ten sposób zdobyć pieniądze na fetowanie urodzin młodszego z nich.

Zabójcom Ani - już wcześniej karanym za rozboje i kradzieże - grozi teraz dożywocie.

Przypomnijmy. Do zabójstwa doszło na początku lipca w pociągu relacji Kołobrzeg - Warszawa. Ania jechała do stolicy na egzaminy. Mordercy podali się za studentów i nawiązali rozmowę ze swą ofiarą. Nagle zasłonili okna i brutalnie zamordowali pasażerkę. Jej zwłoki znaleziono 2 lipca w pobliżu torów kolejowych w miejscowości Zduny, w woj. łódzkim.