Amerykanka Simone Biles, która w Rio de Janeiro całkowicie zdominowała olimpijską rywalizację w gimnastyce sportowej zdobywając dotychczas trzy złote medale, ma jeszcze szanse na wywalczenie dwóch kolejnych tytułów. 19-latka, która triumfowała już w Brazylii w trzech konkurencjach: skoku oraz wieloboju indywidualnym i drużynowym, w poniedziałek będzie jeszcze walczyć o zwycięstwo na równoważni, a w środę w ćwiczeniach wolnych.

Zdobywając pięć tytułów mistrzyni olimpijskiej na jednej imprezie Amerykanka wyprzedziłaby cztery gimnastyczki mające na koncie cztery złote medale z jednych igrzysk, m.in. Rosjankę Larysę Łatyninę i Czeszkę Verę Caslavską, trzy pływaczki, w tym czterokrotną mistrzynię z Rio Amerykankę Katie Ledecky oraz holenderską lekkoatletkę Fanny Blankers-Koen. Swoim osiągnięciem zbliżyłaby się również do rekordu ustanowionego przez Kristin Otto. Wschodnioniemiecka pływaczka, która w Seulu w 1988 wywalczyła sześć złotych medali, stosowała jednak doping.

19-letnia Amerykanka od momentu debiutu w zawodach seniorów w 2013 roku wydaje się być poza zasięgiem rywalek. W 2015 roku w Glasgow została pierwszą kobietą w historii, która wygrała wielobój indywidualny na trzech kolejnych mistrzostwach świata, broniąc równocześnie tytułu w dwóch innych konkurencjach.

Słynna Rumunka Nadia Comaneci, która podczas igrzysk w Montrealu zdobyła trzy złote medale, uważa jednak, że Biles nie powinna być jeszcze porównywana do największych gwiazd gimnastyki z przeszłości.

Jestem jej ogromną fanką i muszę przyznać, że jest niesamowitą mistrzynią, ale dopiero czas pokaże, czy zostanie jedną z największych gimnastyczek w dziejach - na razie jest na to za wcześnie - powiedziała była zawodniczka, która zaznaczyła, że aby stać się prawdziwe wielką, Amerykanka musiałby jeszcze powtórzyć swoje osiągnięcie w Tokio.

W gimnastyce rzadko spotkamy kogoś, kto potrafi zdobywać równocześnie tytuły mistrzyni świata i triumfować na igrzyskach. Ale prawdziwym mistrzem jest ten, kto potrafi utrzymać presję i wygrywać na kolejnych imprezach - stwierdziła Rumunka.

"Nie jestem kolejnym Usainem Boltem ani Michaelem Phelpsem"

Mimo że Biles ma szansę już wkrótce stać się jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii, dziewczyna wydaje ciągle pozostawać zwykła nastolatką. Nie jestem kolejnym Usainem Boltem ani Michaelem Phelpsem. Jestem tylko pierwszą Simone Biles - mówiła po jednym ze swoim olimpijskich zwycięstw.

Młoda Amerykanka jest bardzo popularna w swoim kraju, stając się dla wielu dziewcząt, szczególnie afroamerykańskich, wzorem do naśladowania. Mimo trudnego dzieciństwa, kiedy w wyniku problemów alkoholowych matki wraz z rodzeństwem była wychowywana przez dziadka, potrafiła osiągnąć sukcesy w gimnastyce wbrew istniejącym w tej dyscyplinie rasowym stereotypom.

(mn)