Czy siłę nawałnicy, która spowodowała powódź w Gdańsku można było przewidzieć? Okazuje się, że tak. Ale byłoby to możliwe, gdyby na Pomorzu działał specjalny radar meteorologiczny. Obecnie w Polsce są tylko dwa tego typu urządzenia. Oba znajdują się na południu kraju - pierwszy działający od roku w okolicy Wrocławia, drugi 5 lat pracuje w Orzeszu niedaleko Katowic.

Działanie radaru meteorologicznego przypomina trochę działanie radaru wykorzystywanego w lotnictwie, tyle tylko, że obiektem, który radar w tym wypadku obserwuje jest nie samolot, a chmura. Radar pozwala zdobyć kilka podstawowych informacji o tym jakie jest natężenie opadów i wiatr. Ale samo otrzymanie takich danych nie wystarczy, trzeba jeszcze użyć odpowiednich wzorów matematycznych i dopiero wtedy informacja jest pełna. Jeśli radaru nie ma, specjalista wie tylko, że będzie padało. Z kolei jeśli odpowiednie służby posiadają takie urządzenie, wie się znacznie więcej i te dane ma się z czterogodzinnym wyprzedzeniem. A kolejny etap to powiadomienie odpowiednich służb kryzysowych. Jak powiedział Janusz Jawor z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Katowicach, pewność wiadomości pochodzących z radaru wynosi około 90 procent, a jego zasięg to prawie 200 kilometrów. Aby takie radary kontrolowały całą powierzchnię naszego kraju potrzeba ich co najmniej osiem. Plany uruchamiania kolejnych już są, ale kiedy będą zrealizowane - na razie nie wiadomo.

00:30