Ministerstwu pracy się nie śpieszy. Okazuje się, że rozwiązanie problemu przedsiębiorców, którzy unikają płacenia składek do ZUS-u to nie jest pilna sprawa. Bez interwencji minister Jolanty Fedak nie da się ukrócić tego procederu - dowiedziałam się nieoficjalnie. A minister milczy.

Problem ucieczki przed polskim ZUS-em opisała "Gazeta Wyborcza". Polskie kosmetyczki czy taksówkarze fikcyjnie zatrudniają się na część etatu w Wielkiej Brytanii lub na Litwie. W naszym kraju prowadzą działalność, a tam płacą składki, niższe niż w Polsce. I to wszystko w zgodzie z europejskim prawem.

Dlatego i ZUS i polscy prawodawcy są bezsilni. Pomóc może brytyjska inspekcja pracy, która może udowodnić, że polscy przedsiębiorcy są zatrudnieni na Wyspach fikcyjnie. Tyle że inspekcja nie reaguje na prośby ZUS-u. Sprawa musi się więc rozegrać na najwyższym szczeblu. Jolanta Fedak powinna poprosić o pomoc swoją odpowiedniczkę Yvette Cooper. Tyle że według naszego resortu pracy sprawa nie jest paląca i spokojnie może poczekać.