Godziny na słońcu, częste wizyty w solarium; czyżby tylko upodobanie do brązowej opalenizny? Okazuje się, że nie. Zdaniem amerykańskich naukowców z Północnej Karoliny opalanie może stać się nałogiem.

Za takie narkotyczne działanie odpowiedzialne są promienie ultrafioletowe, i nie ma znaczenia czy są naturalne czy sztuczne. Okazuje się, że ich działanie poprawia nam nastrój. Prawdopodobnie wiąże się to z wydzielaniem przez organizm endorfin, neuroprzekaźników, podobnych budową do morfiny, które wywołują uczucie przyjemności i szczęścia, redukują też stres.

Endorfiny, które mają swój udział przy uzależnieniach od narkotyków i alkoholu, sprawiają, że nie przywiązujemy odpowiedniej wagi do ostrzeżeń przed rakiem skóry, i „smażymy” się czasem bez opamiętania.

Swoje badania naukowcy prowadzili na grupie młodych ludzi, którzy co najmniej 2 razy w tygodniu korzystają z solarium. Bez ich wiedzy w części aparatów zablokowano emisję promieni ultrafioletowych. Później na podstawie ankiet stwierdzono, że akurat ci, którzy z nich korzystali, nie odczuwali spodziewanego relaksującego efektu.

Naukowcy nie wzywają do zaprzestania korzystania ze słońca, ale tak jak w przypadku alkoholu zalecają umiar.