12 lat więzienia grozi kobiecie, która na trasie Warszawa-Sochaczew przejechała mężczyznę i uciekła z miejsca wypadku. Postawiono jej kilka zarzutów - między innymi spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki oraz nieudzielenia pomocy. Prokurator nie wnioskował o areszt. We wstępnej opinii po sekcji zwłok biegli ustalili, że mężczyzna nie został potrącony, tylko przejechany.

Sprawa wyszła na jaw, kiedy kobieta oddała do warsztatu w Otwocku uszkodzony samochód. Podczas naprawy, mechanik w podwoziu samochodu zobaczył ludzkie szczątki. Od razu zadzwonił na policję.

Po przesłuchaniu właścicielka samochodu, przyznała się, że 8 marca rzeczywiście... w coś uderzyła, ale była przekonana, że to sarna.

Sprawdziliśmy, czy na trasie, o której mówiła, doszło do jakiegoś wypadku. Okazało się, że śmiertelnie potrącony został pieszy - 28-letni mężczyzna, a kierowca uciekł - wyjaśniała Dorota Tietz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Sprawa trafiła do prokuratury rejonowej w Otwocku.