Przed sądem apelacyjnym w Białymstoku rozpoczęła się rozprawa odwoławcza Krzysztofa Bartoszuka, zwanego "polskim Fritzlem". On sam nie pojawił się w sądzie. Jak tłumaczył jego obrońca: nie ma takiego obowiązku.

W lutym tego roku sąd okręgowy skazał mężczyznę na 10 lat więzienia za gwałty, molestowanie seksualne i znęcanie się nad rodziną. Bartoszuk przez kilka lat zmuszał do współżycia swoją własną córkę. Urodziła mu dwoje dzieci i za każdym razem noworodki pozostawiała w szpitalu. Ojciec-gwałciciel uprowadził też córkę, kiedy ta uciekła z domu.

Mężczyzna przyznał się do kazirodztwa, za co grozi do 5 lat więzienia. Dlatego też odwołał się od wyroku. To samo zrobiła też prokuratura. Zdaniem śledczych wyrodny ojciec powinien spędzić w więzieniu nie 10, a 15 lat.

Do sądu nie przyszły też ani dzieci ani była żona Bartoszuka.