Rada Ministrów chce zaproponować Brukseli, aby zasady sprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom był różne w zależności od regionu. Ministrowie zdecydowali o swoistym podziale kraju, na dwie części: zachodnią, gdzie dopiero po 7 latach dzierżawy farmer będzie mógł kupić ziemię i reszta kraju, gdzie będzie mógł to zrobić po 3 latach.

Czy te pomysły opóźnią negocjacje? Tempo nie ma aż tak wielkiego znaczenia podczas negocjacji. Liczy się efekt. Nikt za kilka lat nie będzie pamiętał czy Polska zamknęła wszystkie sprawy w rok czy pięć miesięcy. Kwestią naprawdę istotną po wczorajszej decyzji Rady Ministrów jest to, że może nie trzeba wyskakiwać przed szereg i informować Unii, że w jakimś sensie dzielimy nasz kraj. Andrzej Graś z Instytutu Zachodniego mówi, że nie należy formułować tego typu wniosków w traktacie akcesyjnym: „Można by po prostu te wymogi ulokować tylko na płaszczyźnie polskiego prawa, natomiast w traktacie akcesyjnym zawrzeć sformułowanie istniejące ograniczenia w prawie polskim i wszyscy będziemy wiedzieli, że chodzi o istniejące w dniu przystąpienia do Unii Europejskiej i one różniłyby się między sobą w odniesieniu do województw położonych gdzie indziej w sensie geograficznym. Natomiast nie petryfikowalibyśmy tego podziału na dwie Polski w prawie Unii Europejskiej”. Tymczasem politycy bez zastanowienia zaproponowali podział, który z pewnością ucieszy wielu.

Czy ta linia dzieląca kraj nie spowoduje obudzenia starych antyniemieckich lęków? Po pierwsze obawy przed wykupem ziemi przez Niemców w Polsce były, są i będą. Z drugiej strony jak powiedział Andrzej Graś taka decyzja na pewno nie zmartwiła naszych zachodnich ziomków, ale to wcale nie znaczy, że tłumnie ruszą do Polski. Na razie nic na to nie wskazuje. Problemem mogą być nie Niemcy, ale sami Polacy, którzy – jeśli taki podział kraju zostanie zachowany – mogą tłumnie zaskarżyć te decyzję do Trybunału Konstytucyjnego.

foto Archiwum RMF

16:00