Pasażerowie, którzy od dwóch dni czekają w Maroku na wylot do Polski, otrzymali karty pokładowe. Naprawa samolotu linii Wizz Air dobiega końca i planowany start ogłoszono na środę po południu.

Jeszcze we wtorek polscy turyści dzwonili na Gorącą linię RMF FM, że z powodu awarii samolotu kolejny dzień nie mogą wrócić do kraju. Wieczorem tego samego dnia przewieziono ich do hotelu, gdzie spędzili noc. Rano wrócili na lotnisko. Wreszcie, o godzinie 10 na tablicach informacyjnych pojawił się komunikat o zbliżającym się locie.

Okazuje się, że podobne problemy miała grupa pasażerów Wizz Air, która dwa tygodnie wcześniej również utknęła na kilka dni z powodu awarii samolotu i nie mogła wrócić do kraju. 

Turyści skarżą się, że we wtorek niepotrzebnie przewieziono ich na lotnisko, gdzie czekali na lot, o którym wiedzieli, że się nie odbędzie. Było to meczące, w grupie pasażerów są chorzy, małe dzieci, jedno niemowlę, a mimo że linie wiedziały, że nie ma wczoraj możliwości naprawy i odlotu, ciągnęły nas z hoteli lotnisko - skarżył się jeden z turystów. 

Pasażerowie mieli otrzymać teraz nowe karty pokładowe, na których widnieje jednakże data poniedziałkowa. Po odprawie przepuszczono ich do poczekalni. 

Wizz Air poinformował w środę rano, że lot faktycznie został odwołany z powodu konieczności dokonania napraw i przeglądu. Linie zapewniają, że wszyscy pasażerowie otrzymali bony na posiłki i zakwaterowanie w hotelu.

"Wizz Air przeprasza za wszelkie niedogodności, ale bezpieczeństwo naszych pasażerów, załogi oraz samolotu jest priorytetem linii" - napisały linie w wydanym oświadczeniu. Polscy turyści narzekają jednak na organizację i sposób w jaki się z nimi komunikowano.