Od samego początku afery wokół spółki Art-B i jej szefów spekulowano o politycznych protekcjach biznesmenów. W 1994 r. były prezes PKO BP, zeznał przed sądem, że szefowie Art-B często bywali w kuluarach Sejmu, a w swych biurach przyjmowali wielu polityków (m.in. ówczesnego marszałka Sejmu Mikołaja Kozakiewicza). Prasa lewicowa publikowała ich zdjęcia z kandydującym w 1990 r. na urząd prezydenta Lechem Wałęsą. Bagsik twierdzi, że spółka przekazała wtedy 3,5 mln dolarów na kampanie wyborcze "niektórych kandydatów". W tym też czasie udziałowcem i dyrektorem generalnym jednej ze spółek uzależnionych od Art-B - Art-B Press - był Marek Siwiec, wówczas redaktor naczelny "Trybuny", potem poseł SLD, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a obecnie szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. "Gdyby nie wybuchła afera Art-B, jej wiceprezes Andrzej Gąsiorowski, na którego duży apetyt miała ówczesna wrocławska Unia Demokratyczna, byłby zapewne senatorem z województwa wałbrzyskiego" - napisał jeden z dzienników w 1992 roku.