Aż dwa lata miłośnicy jazdy na deskorolce zabiegali o powstanie skateparku w podszczecińskich Policach. Cieszyli się nim przez kolejne pięć lat, ale cieszyć się już przestali, bo w rampach porobiły się dziury i urządzenia straciły certyfikat bezpieczeństwa.

Okazuje się, że policcy radni od początku istnienia skateparku nie wpadli na to, że sprzęty dla deskorolkarzy się zużywają i nie zaplanowali ani złotówki na naprawy. Park oficjalnie zamknięto, ale nieoficjalnie skaterzy nadal tam jeżdżą, ryzykując zdrowie i życie. Pozaklejali wszystko taśmami i jeździć na desce nie wolno – mówi jeden z nastoletnich nielegalnych użytkowników skateparku. Na rowerze nie wolno, a na desce się nie da, bo kółko trafi w dziurę i się leci na głowę. Łamiemy zakazy i jeździmy. - zaznacza inny.

Konieczność remontu zgłaszaliśmy już dawno temu. Radni jednak pieniędzy na remont nie przewidzieli – twierdzi Waldemar Echaust gospodarz obiektu, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji. Radni przez pięć lat nie byli sobie w stanie wyobrazić, że rampy wykonane z drewna mogą się zużyć i wymagać naprawy, i na renowację nie zapisali ani jednej złotówki. Teraz skatepark stracił certyfikat i oficjalnie został zamknięty. Cóż z tego, skoro młodzież nielegalnie nadal z niego korzysta. Staramy się wykroić jakieś pieniądze bez oglądania się na radnych, ale tegoroczna zima, odśnieżanie dachu sportowej hali, bardzo nadszarpnęły nasza kasę. Będzie ciężko, ale zrobimy wszystko, żeby doprowadzić skatepark do porządku – obiecuje Echaust.