Prawie 5 promili alkoholu w organizmie miał 40-letni kierowca skody, zatrzymany w Lubaczowie przez funkcjonariuszy tamtejszej policji. Według nich, to absolutny rekordzista na Podkarpaciu pod tym niechlubnym względem.

Już dawka czterech promili bywa zwykle śmiertelna, tymczasem on miał dokładnie 4,84 promile i siadł za kierownicę. Ponadto kierował samochodem w nocy z soboty na niedzielę, kiedy panowały trudne warunki atmosferyczne. To cud, że nie doprowadził do wielkiej tragedii - powiedział policjant.