Stracić żonę, jacht i dom w ciągu 24 godzin? Niemożliwe, a jednak stało się to udziałem pewnego Anglika; 58-letniego żeglarza – amatora, którego od dawna prześladuje pech...

Stuart Hill, którego brytyjska straż wybrzeża wielokrotnie musiała już ratować z opresji na morzu, doczekał się wręcz przydomka "Captain Calamity" (kapitan katastrofa). Tym razem jacht, który Hill własnoręcznie zbudował, wywrócił się koło Szetlandów. "Kapitana katastrofę" uratowała załoga śmigłowca straży wybrzeża. Kiedy żeglarz znalazł się na lądzie, zatelefonowała do niego żona z informacją, że rozwodzi się z nim po 33 latach małżeństwa. Pani Vi Hill powiadomiła dopiero co uratowanego kapitana, że sprzedała już ich wspólny dom i przenosi się na stałe do przyjaciółki we Francji. Pracę Hill stracił w czerwcu, kiedy zbankrutowała jego firma internetowa. Za to plany na przyszłość wciąż ma bardzo ambitne: choć nie posiada patentu żeglarskiego, a do nawigacji posługuje się szkolnym atlasem, zamierza wkrótce samodzielnie opłynąć jachtem Wyspy Brytyjskie...

11:50