Od kilku miesięcy pali się stare wysypisko górniczych odpadów na granicy Siemianowic i Piekar Śląskich. Samoczynnie zapaliły się składowane tam od lat resztki węgla; pozostawiła je nieistniejąca już kopalnia „Siemianowice”.

Przez lata nic się tam nie działo. W tym roku węgiel zaczął się palić. Teraz się okazało, że to jest taka mała bomba ekologiczna - mówią ci, którzy mieszkają i uprawiają pola w pobliżu składowiska.

Od kilku miesięcy okolicę wysypiska spowija przypominający snującą się mgłę dym. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska uspokaja, ale przyznaje, że problem trzeba szybko rozwiązać. Posłuchaj relacji reportera RMF Marcina Buczka:

Gmina zleciła wykonanie specjalnego projektu, który ma odpowiedzieć na pytanie jak sobie w tym składowiskiem radzić. Jego ewentualne wykonanie znacznie przekracza jednak możliwości gminy: Jeśli mówimy o samym ugaszeniu to nie załatwienie sprawy. Potrzebne jest również zrealizowanie rekultywacji. Ze wstępnych szacunków wynika, że może to kosztować około dwóch milionów złotych.

Niezbędna więc będzie pomoc rządowa, albo Funduszu Ochrony Środowiska. Takie rozmowy – na razie wstępnie – podjęli już przedstawiciele śląskiego wojewody, ale dopóki nie będzie gotowy projekt ugaszenia i rekultywacji składowiska – sprawa nie może ruszyć z miejsca.

Niewiele można oczekiwać od kopani, która odpady wywoziła, ponieważ zakład zlikwidowano kilka lat temu.