Bojownicy al-Qaedy, broniący swych pozycji w okolicach Tora Bora koło Dżalalabadu, poddali się - twierdzi agencja France Presse, powołując się na wypowiedź jednego z dowódców afgańskiej opozycji. Hadżi Mohammad Zaman powiedział, że kapitulacja nastąpiła po kilku godzinach zażartych walk. "To już koniec. Powiedzieli nam, że nie chcą już z nami walczyć i poddają się" - mówił Zaman.

Oferta rozmów w sprawie poddania części oddziałów talibańskich - w tym arabskich najemników - została przekazana siłom pasztuńskim drogą telefoniczną. Zgodnie z porozumieniem, terroryści mają opuścić swoje pozycje jutro o 4.30 rano czasu polskiego. Na razie nie wiadomo jednak, czy wszyscy obrońcy są gotowi złożyć broń. Wcześniej cudzoziemscy najemnicy twierdzili, że będą walczyć aż do śmierci. Jak twierdzi afgański wywiad, grupą około tysiąca niedobitków al-Qaedy dowodzi osobiście najbardziej poszukiwany terrorysta świata Osama bin Laden. On również deklarował, że nie da się wziąć żywcem.

Wcześniej wyparte z Tora Bora siły al-Qaedy próbowały zejść z gór i przedostać się na przełęcz Charoti, prowadzącą do granicy pakistańskiej. Ucieczkę uniemożliwiły im jednak siły Sojuszu Wschodnioafgańskiego. Co więcej, Pasztuni wyparli bojowników al-Qaedy z jednego z dwu szczytów góry Enzeri Zur, gdzie od wczoraj broni się kilkuset niedobitków sił Bazy, głównie Arabów.

Białe Góry, gdzie leży Tora Bora a także przełęcz Charoti, sięgają 4700 metrów; przejścia w stronę Pakistanu są pokryte głębokim śniegiem. W górach jest jednak wiele kryjówek, znanych al-Qaedzie, gdzie mogą ukryć się niedobitki armii Osamy bin Ladena. Rejon jest nieustannie bombardowany przez amerykańskie samoloty - w tym ciężkie bombowce B-52. Amerykańskie bomby zmiotły m.in. cały wierzchołek jednego ze szczytów górskich.

foto RMF

14:15