Choć od wyboru Francois Hollande'a na prezydenta Francji minęło zaledwie kilka dni, już dziś odwiedził on przywódcę USA Baracka Obamę. Amerykański prezydent już kilka godzin po ogłoszeniu wyników wyborów we Francji zabiegał o to spotkanie. Komentatorzy podejrzewają, że Obama chce znaleźć w Hollandzie oddanego sojusznika w walce z kryzysem.

"Stany Zjednoczone stały się sojusznikiem Francji w sporze z Niemcami o sposób ratowania eurolandu" - tak nadsekwańskie media komentują oświadczenia Baracka Obamy wygłoszone w czasie spotkania z nowym prezydentem Francji Francois Hollandem w Białym Domu.

Paryscy komentatorzy podkreślają, że - zgodnie z życzeniem Hollande'a - Obama oświadczył, iż sposoby ożywienia gospodarki będą priorytetem rozpoczynającego się dzisiaj w USA szczytu ośmiu największych mocarstw na świecie.

W czasie niedawnego spotkania z Merkel Hollande podkreślił, że samo "zaciskanie pasa" nie wystarczy, by ratować euroland - muszą mu towarzyszyć inwestycje, które ożywią europejską gospodarkę. Na razie jednak między Francją i Niemcami nie ma porozumienia co do sposobów ożywienia gospodarki. Hollande chce zwiększyć unijne inwestycje w krajach członkowskich m.in. w dziedzinie infrastruktury drogowej i kolejowej. Miałoby to dać pracę bezrobotnym, jednocześnie jednak zwiększyłoby unijne wydatki nadwerężając budżet, co jest nie do przyjęcia dla niemieckiej kanclerz.

Merkel już oświadczyła, że zwiększenie wydatków publicznych zniszczyłoby wszystkie dotychczasowe wysiłki podjęte w celu ratowania strefy euro. Zasugerowała wręcz, że Unia powróciłaby do sytuacji z początku greckiego kryzysu, kiedy trzeba było pospiesznie ratować euroland przed bezprecedensową katastrofą finansową.Wyraziła natomiast nadzieję, że prawdziwy francusko-niemiecki kompromis w tej sprawie zostanie wypracowany na szczycie europejskim pod koniec czerwca.

Zarówno Merkel, jak i Hollande oświadczyli, że chcą, by Grecja pozostała w eurolandzie. Francuski przywódca podkreślił jednak, że trzeba znaleźć sposób ożywienie greckiej gospodarki.

W czasie dzisiejszego spotkania w Białym Domu nie został jeszcze rozwiązany spor pomiędzy Francją i USA w sprawie Afganistanu. Hollande chce wycofać francuskie wojska już w tym roku. Obama przypomina, że miało to nastąpić dopiero w 2014 roku.

Amerykanie doceniają wagę spotkania

Zwykli Amerykanie niezbyt chętnie odpowiadają na pytania dotyczące Francoisa Hollande'a. Bez komentarza. Muszę iść. Nie wiem za dużo, nawet nie znam jego nazwiska - mówią obywatele USA pytani przez reportera RMF FM Pawła Żuchowskiego. Mimo takich opinii wszyscy zgodnie odpowiadają, że spotkanie obu prezydentów jest ważne.

Hollande to socjalista, a Obamę zwykło się nazywać socjalistą, Dlatego komentatorzy podejrzewają, że obaj politycy będą bez problemów uzgadniać sposoby walki z kryzysem.

Hollande w ostrych słowach mówi o kryzysie

Już kilka dni po wyborach nowy prezydent Francji zasłynął z ostrych wypowiedzi na temat europejskiego kryzysu gospodarczego. Wielka Brytania traktuje Europę jak sklep samoobsługowy. Europa to nie kasa, a w jeszcze mniejszym zakresie samoobsługowa restauracja - oświadczył polityk w jednym z wywiadów. Wcześniej pod adresem Brytyjczyków odpalił salwę krytykując ich za domniemaną "obsesję" na punkcie ochrony City przed unijnymi inicjatywami.Brytyjczycy byli szczególnie bojaźliwi w sprawach finansowych regulacji i skoncentrowani są tylko na interesach City. Stąd ich powściągliwość wobec planów podatku od transakcji finansowych i harmonizacji polityki fiskalnej na szczeblu europejskim - dodał prezydent-elekt. Wypomniał też północnym sąsiadom, że są "stosunkowo obojętni" na los strefy euro, co w zawiły sposób tłumaczył pozycją Banku Anglii.