Większość Prokuratorów Rejonowych z okręgu gdańskiego nie wskazała nazwisk sędziów najsurowiej i najłagodniej orzekających w sprawach aresztów - dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Chodzi o odpowiedzi na SMS, w którym Prokurator Okręgowy w Gdańsku chciał od szefów niższych jednostek, by pilnie wskazali nazwiska sędziów. Jak tłumaczył, tych informacji potrzebowała Prokuratura Regionalna.

Większość Prokuratorów Rejonowych z okręgu gdańskiego nie wskazała nazwisk sędziów najsurowiej i najłagodniej orzekających w sprawach aresztów - dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Chodzi o odpowiedzi na SMS, w którym Prokurator Okręgowy w Gdańsku chciał od szefów niższych jednostek, by pilnie wskazali nazwiska sędziów. Jak tłumaczył, tych informacji potrzebowała Prokuratura Regionalna.
Zdj. ilustracyjne /Jakub Kaczmarczyk /PAP

Prokuratorzy nie podali nazwisk, bo nie zgadzali się z formą polecenia i zbulwersował ich sam pomysł tworzenia listy sędziów. Odpowiedzi nie było mimo ponagleń i telefonów z sekretariatu Prokuratury Okręgowej.

Wielu z prokuratorów zażądało sporządzenia tego polecenia w sposób formalny, na piśmie. To był 5 września, dzień rozesłaniu zostały SMS-ów. Co ciekawe, jeszcze tego samego dnia, około 13, przyszło formalne polecenie - jak dowiedział się reporter RMF FM - z zaskakującą dla śledczych datą wsteczną: dniem 4 września. Nie było w nim już jednak mowy o nazwiskach sędziów, a o statystyce, od stycznia 2017 dotyczącej stosowania aresztów, ale też uwzględniania wniosków co do wysokości kar czy apelacji od wyroków. W tym czasie jednak program Czarno na Białym TVN24 zapowiadał już wieczorną publikację.

Rozmówcy naszego dziennikarza podejrzewają, że była to próba tworzenia tłumaczenia dla całej sytuacji. Nie wierzą też, by Prokurator Okręgowy zbierał dane z własnej woli, a nie na polecenie przełożonych. Z tym nie zgadza się Prokuratura Okręgowa i tłumaczy to kwestią obiegu dokumentów. Pismo powstało 4 września i zarejestrowano je w wydziale, który jest w innym budynku, dlatego do rejonów trafiło dzień później. SMS nawiązywał do niego, ale był niefortunnie sformułowany - tłumaczą w Prokuraturze Okręgowej. 

Formalne pismo zostało jednak rozesłane drogą elektroniczną. Prokuratury rejonowe dostały w nim ok. 2 godzin na odpowiedź. Statystyki, o które pytano, dotyczyły - w zależności od jednostki - od kilkuset do nawet kilku tysięcy postępowań. Jak twierdzą nasi rozmówcy, polecenie to było niewykonalne w tak krótkim czasie. Część prokuratur rejonowych wystąpiła do Prokuratury Okręgowej o przedłużenie terminu na odpowiedź.