Norwescy dziennikarze po przeanalizowaniu biegu na 10 kilometrów podczas mistrzostw świata w Oslo doszli do wniosku, że wygrała Justyna Kowalczyk, bo trasa była o 230 metrów dłuższa. "Słyszeliśmy, że trasy biegowe na tych mistrzostwach są dłuższe od normalnych dystansów lecz myśleliśmy, że chodziło tylko o biegi na 30 i 50 kilometrów" - powiedział Daniel Drageset ze stacji Radio Norge.

Po dokładnym sprawdzeniu protokołu okazało się, że bieg na 10 kilometrów odbywał się na trasie o prawie ćwierć kilometra dłuższej - tłumaczył Daniel Drageset ze stacji Radio Norge.

Zawodniczki startowały w odstępach 30 sekundowych. Jako ostatnia na trasę ruszyła Polka. Przed nią wystartowała Bjoergen, która przez 9 kilometrów traciła do naszej biegaczki kilka sekund. Na mecie okazało się, że Norweżka wyprzedziła biegaczkę z Kasiny Wielkiej o 4,1 sekundy. Na równo dziesiątym kilometrze Polka prowadziła.

Daniel Drageset podkreślił, że zapamiętał, jak spiker krzyczał na 100-150 metrów przed metą, iż Bjorgen ma do Polki jeszcze ponad sekundę straty. Gdyby nie te dodatkowe metry, na których odrobiła stratę, to nie byłaby zwyciężczynią.

Zdaniem Drageseta trasy zostały zatwierdzone i wszyscy zdawali sobie sprawę z ich długości lecz jest pewien, że gdyby odwrotna sytuacja wydarzyła się na przykład w Zakopanem, to norweskie media pisałyby o "teorii spiskowej".