Niemiecka policja działa w Arabii Saudyjskiej, ale nawet policjanci nie wiedzą jakim prawem tam trafili. Bundestag i policyjni związkowcy chcą wyjaśnień po ujawnieniu przez publiczną telewizję, że wyjazd funkcjonariuszy na Półwysep Arabski był trzymany w tajemnicy, a wynikał z zobowiązań firmy zbrojeniowej.

Sprawa staje się tym większym skandalem, że ujawnienie niejasnej misji zbiegło się w czasie z zamieszkami w świecie arabskim. Niemieccy policjanci szkolą w Arabii Saudyjskiej lokalne służby graniczne, bo europejski koncern zbrojeniowy EADS podpisał tam kontrakt wart kilka miliardów euro.

Nie wiadomo jednak jak doszło do tego, że rząd od 2 lat wysyła co 3 miesiące około 40 na państwowych funkcjonariuszy. Policjanci jeżdżą do Arabii bez statusu dyplomatycznego na podstawie zwykłych paszportów, a związkowcy potwierdzają, że nie do końca wiedzą, na jakiej zasadzie odbywają się te podróże.

 

Akcja była utajniona - nie wykazywano jej w corocznym raporcie o zaangażowaniu niemieckich służb zagranicą. Co więcej, deputowani do Bundestagu wprost pytali o misję w Arabii Saudyjskiej, ale nie otrzymali konkretnej odpowiedzi od rządu. Udzielili jej dopiero teraz dziennikarze.