Zakaz podglądania ukrytymi kamerami miejsc pracy bez wiedzy pracowników – taki zapis ma zawierać ustawa, której projekt zgłosi jutro niemiecki rząd. Po wielu miesiącach kłótni polityków nowe przepisy mają wziąć pod uwagę interesy i pracowników i pracodawców.

Większość Niemców nie czuje się podglądana, czy zbyt kontrolowana w pracy, ale bez trudu wskazuje znane im przykłady, choćby sieci handlowych, gdzie kamery wideo instalowane są prawie wszędzie, by pracownicy niczego nie wynosili.

Tak się zdarza, że pracodawcy przekraczają granice. Oczywiście, że trzeba kontrolować, ale zbyt często jest to przesadzone – usłyszał korespondent RMF FM od mieszkanki Berlina. To ciężkie, kiedy pan stanie się pracodawcą to spojrzy na to zupełnie inaczej – nie chciałby pan zostać oszukany przecież. Z drugiej strony ludzie stają się jakby ze szkła, to psuje atmosferę pracy. Wyznaczenie tej granicy nie jest proste, każdy chętnie przeciągnąłby ją w swoją stronę - dodaje kobieta.

Prace nad ustawą ciągnęły się miesiącami. I oczywiście ustalenia nie wszystkim się podobają – co da się zauważyć nawet bez permanentnej inwigilacji.