Antywojenne demonstracje i tradycyjne pokojowe marsze wielkanocne odbyły się w Berlinie i innych niemieckich miastach. Mimo szumnych zapowiedzi, w protestach wzięło udział mniej osób, niż się spodziewano.

Organizatorzy uważają, że przeszkodziła ładna pogoda, która sprawiła, że Niemcy wybrali się na pikniki. W Berlinie na ulice miasta wyszli sami mieszkańcy stolicy Niemiec jak i członkowie różnego rodzaju organizacji pokojowych i związków zawodowych.

Do protestujących dołączyli także przedstawiciele innych narodowości żyjących w Berlinie. Wśród ich byli Irańczycy, Turcy a także sami Amerykanie. W rękach jak zwykle nie zabrakło transparentów, których treść już bardzo dobrze znamy z innych protestów: Stop wojnie, Panie Bush, nie chcemy pana wojny czy też Wojna dla ropy.

Ten protest to jednak nie demonstracja antyamerykańska – mówili uczestnicy – to protest przeciwko polityce George'a W. Busha.

On ma dwa motywy, którymi się kieruje - przede wszystkim chciał dokończyć

dzieło swojego ojca, a druga sprawa to fakt, że w administracji prezydenta Busha jest wielu polityków, powiązanych z przemysłem paliwowym. On chce przejąć ropę - dodawali.

Berlińska demonstracja była jedną z wielu, które wczoraj odbyły się w dużych miastach. Niemcy protestowali także w Hamburgu, Frankfurcie nad Menem i Dortmundzie.

Foto Archiuwm RMF

05:00