Kilkuset mieszkańców okolic Morąga i Ostródy na Warmii i Mazurach zostało oszukanych. Nieuczciwi akwizytorzy fałszując umowy i wykorzystując ludzką naiwność narazili kilka funduszy na duże, finansowe straty...

Akwizytorzy jeździli od wsi do wsi w okolicach Morąga i płacąc za podpisanie umowy oferowali swoim klientom 20 złotych. Po kilku dniach ten sam akwizytor przyjeżdżał z umowami innej firmy. A bezrobotni, którzy nie mają co włożyć do garnka chętnie dorabiali sobie w ten sposób. W proceder ten wciągnięto ponad 200 osób. Podobna sprawa choć trochę inna miała miejsce w Ostródzie. "Bez zgody ludzi zostały udostępnione dane osobowe, bez ich zgody były wypisywane deklaracje o przystąpieniu do funduszy" - powiedziała prowadząca sprawę prokurator. Nie wykluczone, że takich spraw jak w Ostródzie może być w kraju dużo więcej. Jednak z doświadczenia reportera RMF FM wynika, że firma, której zgłasza się, że ktoś bez naszej zgody wciągnął nas na listę, nie jest za bardzo zainteresowana dochodzeniem prawdy. Najczęściej w takiej sytuacji prosi o przesłanie zawiadomienia o fakcie pisemnie lub faksem. Nie każdy ma jednak dostęp do takiego urządzenia. A i wysłanie listu wyciągnie z naszej kieszeni symboliczna złotówkę. Nie każdy się z tym godzi. A przy okazji nasuwa się pytanie: czy ubezpieczalnia przypadkiem nie liczy na to, że mimo wszystko będą do niej spływały pieniądze za opłacanie składek.

12:10