"Wielu milionów dolarów okupu zażądali złodzieje za zwrot skradzionych z Muzeum Narodowego w Sztokholmie obrazów Renoira i Rembrandta" - podał w poniedziałek dziennik "Expressen".

Policja już w sobotę otrzymała list od złodziei ze zdjęciami trzech skradzionych obrazów ( dwóch Renoira i jednego Rembrandta), które w sumie warte są około 30 milionów dolarów – tak podobno miał powiedzieć jeden z szefów szwedzkiej policji Leif Jennekvist. Policjant nie podał jednak sumy, jakiej zażądali złodzieje. Ogólnikowo tylko powiedział, że chodzi o wiele milionów koron. Zaznaczył, że władze nie mają zamiaru zapłacić ani korony. Przyznał jednak, że od chwili kradzieży kilkakrotnie kontaktował się ze złodziejami poprzez anonimowego pośrednika, który nie został aresztowany, bo, jak powiedział Jennekvist, wiedza na temat miejsca, gdzie przechowywane są skradzione dzieła sztuki, nie jest przestępstwem.

Do kradzieży doszło 22 grudnia. Dokonało jej trzech mężczyzn uzbrojonych w pistolety i broń maszynową. Jeden sterroryzował bronią nieuzbrojonego strażnika, a dwaj jego kompani wynieśli obrazy: autoportret Rembrandta z 1630 roku, kupiony przez muzeum od prywatnego kolekcjonera w 1956 roku, oraz dwa dzieła Renoira - obraz "Rozmowa", znajdujący się w zbiorach muzeum od roku 1918, i "Młodą Paryżankę". Skradzione dzieła nie były ubezpieczone.

Foto EPA

9:45