Próbę przemytu 50 ton broni na Bałkany udaremniono w słoweńskim porcie Koper na Morzu Adriatyckim. Karabinów - zwykłych i maszynowych, granatników i innego uzbrojenia było tyle, że wystarczyłoby dla czterech tysięcy żołnierzy.

Celnikom wydało się podejrzane, że w niespełna stu skrzyniach mieścić się miały używane stare urządzenia techniczne, a wartość przesyłki była niższa niż koszta transportu. Wezwano więc nadawcę 55-letniego Austriaka i przy nim otworzono tą skrzynię. Owszem – przyznał – to jest broń, ale stara, używana i nic nie warta. Miała ponoć służyć do kręcenia filmu wojennego, ale jakiego filmu i gdzie - na te pytania nie umiał odpowiedzieć. Jedna z gazet napisała, że Austriak od dawna podejrzany był o handel bronią. Teraz znalazły się na niego dowody i dziesięć lat więzienia raczej go nie minie. Rzecznik słoweńskiej policji wyraził natomiast żal, że prasa ujawniła tę aferę tak wcześnie. Austriak był prawdopodobnie tylko ogniwem długiego łańcucha handlarzy bronią.

Foto Archiwum RMF

01:15