Z jednej strony można powiedzieć, że policjanci zrobili wszystko, co w takich przypadkach należy robić – zabezpieczono ślady, ustalono wstępny czas kradzieży i przesłuchano pierwszych świadków, czyli czterech strażników, którzy w nocy pilnowali muzeum Auschwitz-Birkenau. Jednak efektów nie ma – nie zatrzymano sprawców i nie odnaleziono napisu „Arbeit Macht Frei”.

Wykluczono już wersję, że kradzieży dokonali zbieracze złomu. Cała akcja była perfekcyjnie zaplanowana – niczym kradzież cennego dzieła sztuki z muzeum. Złodzieje obnażyli też w brutalny sposób słabe zabezpieczenia obozu – brak monitoringu z prawdziwego zdarzenia, zbyt słabe oświetlenie i zbyt mała liczba strażników (cztery osoby na 200-hektarowym terenie to po prostu śmieszność).

Małopolska policja wyznaczyła 5 tysięcy złotych nagrody za pomoc w śledztwie. Zdumiewa natomiast postawa rządu i prezydenta. Cały świat dziwi się, jak mogło dojść do takiej sytuacji, a naszych polityków na razie stać tylko na słowa potępienia.