Sześćdziesiąt tysięcy złotych rocznie wydaje Lublin na organizację bankietów, posiłków i noclegów z myślą o oficjalnych, najczęściej zagranicznych gościach, a także współorganizację rozmaitych imprez. Czy to objaw życia ponad stan?

- To dobry sposób na pokazanie się potencjalnym partnerom - tłumaczy rzecznik prezydenta miasta i dodaje, że jest to najlepsza i najskuteczniejsza metoda promocji. Jednak w Lublinie inwestorzy wcale nie ustawiają się w kolejkach do miejskiego ratusza.

Co roku jednak amerykańskie Erie, miasto partnerskie Lublina, funduje kilka stypendiów na Uniwersytecie Pensylwańskim. Koszt każdego z nich przekracza dziesięć tysięcy dolarów. Tego jednak nie widać gołym okiem. Za to o wizytach i bankietach krążą po mieście legendy.