Argentyński porywacz, który wtargnął do kabiny Boeinga 757 linii National Airlines na nowojorskim lotnisku JFK, poddał się w końcu policjantom.

Sześciogodzinne przetrzymywanie pilotów zakończyło się po tym, jak spełniono część żądań wysuniętych przez porywacza, wsród których było m. in. umożliwienie mu kontaktu z ambasadą Argentyny.

Policja kontaktowała się z napastnikiem telefonicznie z wieży na lotnisku JFK, według relacji rzecznika zarządu JFK, Steve'a Colemana, został rozpoznany jako argentyński uciekinier, mówiący płynnie po angieksku.

Robert Boyle, dyrektor wykonawczy JFK, powiedsział, że w pewnym momencie mężczyzna żądał, by zabrano go na Antarktykę. Parę razy był już bliski zaniechania swych działań, a raz otworzył nawet drzwi kokpitu. Pracownik National Airways stwierdził, iż niedoszły porywacz wykupił wcześniej bilet na lot do Las Vegas, wtargnął więc do Boeinga 757 jako regularny pasażer.

Na miejscu zdarzenia szybko znaleźli się przedstawiciele FBI, nowojorskiej policji i służb specjalnych, wyspecjalizowanych w negocjacjach z porywaczami. Ich działania okazały się skuteczne i przestępca postanowił zaniechać swojej akcji. Jak na razie nie ustalono, jakie były motywy działań niedoszłego porywacza.

00:20