Pojawiają się kolejne informacje o dokumentach, które miał przygotować Narodowy Fundusz Zdrowia, a przygotowały... prywatne firmy. Tydzień temu opisywaliśmy pierwszy taki przypadek. Dziś okazuje się, że nie był to przypadek odosobniony...

Chodzi o załączniki do umowy, które były umieszczane na stronie NFZ, jako obowiązujące zasady zawierania kontraktów. Jeżeli te firmy, które są na rynku materiałów pomocniczych, one piszą dla ministerstwa dokumenty, które będą obowiązywać przy kontraktowaniu świadczeń, to w czyim interesie działa NFZ? - pyta retorycznie Elżbieta Radziszewska z Platformy Obywatelskiej.

A skąd wiadomo, że dokumenty nie powstały w NFZ? Stąd, że każdy z nich ma metryczkę, czyli historię powstania. Tam właśnie widnieją nazwy firm.

Zobacz również:

NFZ od początku tłumaczył to wirusem komputerowym. Tłumaczenie, że nagle pojawiają się wirusy, które reprezentują nazwy firm funkcjonujących na rynku jest śmieszne i żenujące. To już nie ma lepszego wytłumaczenia na tego typu rzeczy? - zastanawia się Radziszewska. Pewnie jest, ale na razie Fundusz niczego nie wymyślił...

Wymyślił raczej, albo poparł - oczywiście znów przez przypadek - korupcjogenne rozwiązania, forsowane zresztą przez firmy, których nazwy pojawiają się we wspomnianych dokumentach.

20:10