Więcej dyscypliny, ale też więcej samodzielności - tak można podsumować pierwszy tydzień obecności 6-latków w szkołach podstawowych. Dzieci są zadowolone, że chodzą do szkoły, bo to oznacza, że są ważniejsze i doroślejsze.

Klasa, jak jedna z wielu, ale ławki mniejsze, a na środku dywan ze wzorem tras, którymi można jeździć resorakami. Dzieci grzecznie siedzą za pulpitami w małych grupach, bo tak zestawiono stoliki. Mają dużo miejsca na malowanie, rysowanie, czy układanie puzzli. Oczywiście, jak to w szkole, jest tablica. I to chyba jedyne po czym można poznać, że to szkoła, a nie przedszkole. Szafki z tyłu klasy zasłaniają regały ze stosem różnokolorowych zabawek. Akurat trafiłam na naukę koordynacji przestrzennej – chyba tak się to fachowo nazywa – czyli dzieci uczą się odróżniać strony. Maluchy są zaciekawione i ożywione, ale rozmawiają po cichu.

Dzieci zawsze są najlepszym barometrem nastrojów, gdyby było źle, na pewno! by o tym powiedziały. Szkoda, że z wiekiem szkolna pasja mija.