Sytuacja w niewielkiej Jagielnicy na Opolszczyźnie przypomina trochę filmowy konflikt Pawlaka i Kargula. Są dwie zwaśnione strony, z których żadna nie chce ustąpić, są kłótnie z procesem sądowym w tle, tylko szczęśliwego finału jakoś nie widać.

Wszystko zaczęło się po powodzi w 1997 roku, kiedy grupa mieszkańców Jagielnicy oskarżyła ówczesnego sołtysa, że bezprawnie otrzymał bezzwrotną zapomogę dla powodzian.

Sołtys przyznaje, że wziął kredyt powodziowy i go spłacił. Ale tłumaczenia nie wystarczyły, zaczęły się wzajemne oskarżenia i groźby, doszło nawet do napaści na dom sołtysa. Interweniowała policja i to wzmocniona siłami z Nysy.

Oczywiście, obie strony przedstawiają wszystkie wydarzenia zupełnie inaczej. Skłóconą wieś Jagielnicę odwiedził reporter RMF Cezary Puzyna. Posłuchaj:

W sądzie zapadły już nawet niewielkie wyroki w zawieszeniu, głównie za stawianie oporu interweniującym policjantom. Ale na rozpatrzenie czekają już kolejne oskarżenia.

13:00