Telewizja al-Jazeera grozi władzom w Madrycie poważnymi konsekwencjami - demonstracjami w krajach arabskich, bojkotem hiszpańskich towarów i turystyki. Wszystko z powodu aresztowania przez hiszpańską policje czołowego dziennikarza katarskiej stacji - Tayssira Alluniego.

Alluni zasłynął przed dwoma laty w Afganistanie - był jednym z niewielu korespondentów, którzy nadawali z zajętego przez talibów Kabulu, przeprowadził też wywiad z Osamą bin Ladenem.

W ubiegłym tygodniu dziennikarz został zatrzymany pod zarzutem współpracy z al-Qaedą; wczoraj słynny hiszpański sędzia Baltasar Garzon przedłużył mu areszt.

Sędzia uważa, że Alluni jest wykwalifikowanym członkiem al-Qaedy. Garzon miał przedstawić dowody, że dziennikarz pomagał w finansowaniu Bazy, wyszukiwał ochotników i utrzymywał stały kontakt z wysłannikami bin Ladena w Europie.

Garzon uważa, że Alluni wykorzystywał swe stanowisko w al-Jazeerze, by pomagać bin Ladenowi - będąc dziennikarzem, mógł łatwiej kontaktować się z podejrzanymi osobami.

Wszystko to brzmi bardzo poważnie i być może tak właśnie jest, w Hiszpanii jednak do tych rewelacji podchodzi się dość sceptycznie. Niedawno sędzia Garzon rozpracował pod Barceloną komórkę al-Qaedy. Okazało się jednak, że przechowywane przez aresztowanych „groźne substancje chemiczne” były... proszkiem do prania.

11:00