Wszyscy pracownicy i studenci Instytutu Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego zostali dzisiaj po południu ewakuowani z budynków po tym, gdy policyjni pirotechnicy stwierdzili, że w jednym z laboratoriów jest substancja grożąca wybuchem. Wczoraj w trakcie prowadzonego tam eksperymentu doszło do eksplozji. Na miejscu zginął profesor Michał W.

Substancje chemiczne, które pozostały w laboratorium, gdzie doszło wczoraj do wybuchu, okazały się na tyle niebezpieczne, że trzeba było ewakuować wszystkie osoby przebywające w Instytucie. W laboratorium Instytutu Chemii zgromadzono bardzo dużo niebezpiecznych środków chemicznych. Będą one usuwane przez strażaków. Kilka butli z chemikaliami spuszczonych zostanie na linach do

specjalnego samochodu przewożącego niebezpieczne środki. Teren Instytutu Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego został zamknięty. Dostępu bronią policjanci, wokół rozwieszono biało-czerwone taśmy. Wciąż nieznana jest przyczyna wtorkowego wybuchu na uczelni. W trakcie prowadzonego doświadczenia zdetonowana została substancja chemiczna, która w stanie wilgotnym nie jest niebezpieczna. Prawdopodobnie profesor pracował z suchym środkiem, który jest wyjątkowo niebezpieczny.

Wczoraj po godzinie 17. w laboratorium Instytutu Chemii doszło do eksplozji. Na miejscu zginął Michał W., profesor elektrochemii z 30-letnim stażem. Mężczyzna w trakcie prowadzonego eksperymentu był sam, chwilę wcześniej z sali wyszła kobieta - pracownik Instytutu - która pomagała w doświadczeniu.

Maciej Cepin

19:40