Elektrownia Bełchatów pomoże rodzinom ofiar wczorajszego wypadku w miejscowości Kamieńsk w łódzkiem. Na skrzyżowaniu krajowej "jedynki" z drogą Kamieńsk - Bełchatów TIR wjechał w autobus wiozący pracowników Elektrowni. Zginęło 7 osób, a 25 zostało rannych. Według wstępnych - nadal nieoficjalnych - ustaleń policji winę za wypadek ponosi kierowca ciężarówki.

Już wczoraj w pełnej gotowości był bank krwi działający w elektrownii, a dziś Magdalena Kula rzecznik zakładu powiedziała, że nie wyklucza się wypłat zasiłków i zapomóg rodzinom tych, którzy zginęli w wypadku i tym, którzy zostali w nim poszkodowani. Poza tym: "Pracownicy elektrowni Bełachatów zrezygnowali ze świętowania dnia energetyka i zrezygnowali z organizacji dwóch wielkich imprez". Pieniądze, które miały być przeznaczone na te imprezy trafią do rąk poszkodowanych. Elektrownia może też zatrudnić członków rodzin pracowników, których spotkało nieszczęście - to taka niepisana zasada zakładu. Na razie panuje tam żałoba. Magdalena Kula podkreśla, że ta tragedia wstrząsnęła wszystkimi: "Wszyscy przeżywają to okropnie. Flagi firmowe zostały opuszczone do połowy masztów". Według policji to był jeden z najtragiczniejszych wypadków w łódzkiem. Dziś właśnie Sejm zajmie się projektem ustawy o czasie pracy kierowców.

foto Archiwum RMF

12:05